PAWEŁ DANIEL ZALEWSKI
„OFF”
Fragmenty recenzji Izabeli Michalskiej, Jolanty Szymskiej, Stanisława Ołowiaka, Wojciecha Wierciocha.
OFF to kolejna propozycja Pawła Daniela Zalewskiego, autora powieści Ściana i Bez pamięci. Tym razem autor wykorzystał formę opowiadania. Mamy tu dwadzieścia ludzkich historii o samotności, miłości, seksie, zdradzie, wyrachowaniu, zagubieniu we współczesnym skomercjalizowanym świecie.
Dwudziestu bohaterów opowiadań Zalewskiego (wśród nich: chirurg, artysta malarz, jubiler, nauczyciel, pisarz, prostytutka, psychoterapeuta) to ludzie niepełni, wydrążeni, wyskrobani, amputowani. Ustawieni na pozycji OFF. Tacy jak niektórzy z nas. Ludzie, którym życie kogoś lub coś zabrało, którym los ofiarował darmową skrobankę duchową, którzy odcięli się od społeczeństwa, którzy żyją z wyrokiem śmierci przybitym pieczątką lekarza… Naznaczeni są w pewnym sensie wyjątkowi. Gdyby nie byli, nie byłoby ich na kartach tej książki.
Dwudziestu naznaczonych. Przez los lub swoje życiowe wybory. Ich odczucia – emocjonalna pustka, poczucie klęski, lęk przed śmiercią, niemoc – są wspólnym mianownikiem wszystkich tych opowiadań. Niektórzy z nich zbyt pochopnie skręcili w ślepe uliczki, muszą się więc zmierzyć z sytuacją graniczną. Albo też doświadczyli traumy, która wlecze się za nimi jak ich własny cień. Przekraczający smugę cienia zachowują się irracjonalnie, kompulsywnie, wpadają w pułapkę własnej chuci, przeżywają raz po raz swoje dziecięce traumy, tłamszą w sobie lęk przed śmiercią. Ten zbiór opowiadań to panorama pełną gębą ciemniejszych stron życia.
W zbiorze sporo jest fragmentów i scen zapadających w pamięć. Historia dziadka i jego taśmy magnetofonowej, scena topienia psa, tajemniczy Straszy Brat, przygody Ignacego i jego fascynacja spotykanymi dziewczynami, świat widziany oczyma nieletniej prostytutki. Opowiadania o tematyce szpitalnej obnażają chory i biurokratyczny system opieki zdrowotnej, ale i obfitują w szczegóły, które pozwalają się nam domyślać, że mamy oto przed sobą samego autora w kilkunastu odsłonach. Także opowiadania podróżnicze dają nam solidną porcję jego osobistych przeżyć. Autor zabiera czytelnika w dalekie kraje, odmienne kultury. Czuje się, że to informacje z pierwszej ręki. Zalewski nie poucza, nie daje rad. Nie mówi, po co opowiada i co ma z tych opowieści wynikać. Celowo pozostawia czytelnika z niedosytem, który skłania do refleksji.
Bohaterowie OFF są zróżnicowani – można się domyślać, że zostali posklejani z żywych ludzi, których Autor spotkał na swojej drodze. Różni ich język, horyzonty intelektualne, status materialny, a przede wszystkim rodzaj niespełnienia. Pokazanie życiorysów na różne sposoby stygmatyzowanych stworzyło swoistą klamrę, uniwersalny wspólny plan, wspólny mianownik dla tych historii. Książka napisana jest dobrze – czytelnik jest wciągany w fabułę i szata słowna nie przeszkadza w delektowaniu się nią. W większości bohaterowie, ponieważ determinowani są prostymi instynktami, muszą posługiwać się prostym (choć też zróżnicowanym) językiem i postrzegać świat w prostych kategoriach. Tak jest w istocie; na plus należy zapisać konsekwencję w kreowaniu ich wizerunków. Wielu prozaików o potoczystym stylu, wykłada się na dialogach. Zalewski na szczęście tego nie robi, nie wkłada swoich zdań w usta bohaterów, obudowując za to tymi zdaniami ich wypowiedzi – przez co wiarygodność językowa postaci nie cierpi, a powieść zachowuje swój ton. Siła tego zbioru opowiadań tkwi w ordynarności i wulgarności. Opowiadania zagospodarowują uczucia, do których nie wypada się przyznawać, które artykułowane bywają tylko w myślach i w kiblach – to pewnie dlatego recenzenci tacy, jak w opowiadaniu o Kamilu, oburzają się i głośno krzyczą, że skandal – bo kultura nakazuje. Tymczasem język takiej prozy wręcz powinien – w ramach zachowywania zasady decorum – być antyestetyczny, nieładny, nieelegancki – i taki też jest.
Książkę Pawła Daniela Zalewskiego charakteryzuje to, co powinno cechować dobry zbiór opowiadań – różnorodność i spójność: różne charaktery, sytuacje egzystencjalne, okoliczności, scenerie, a wszystko to zespolone nicią charakterystycznego, niepowtarzalnego tonu, kolorytu.
Narrator (a więc i sam autor) przeżył wiele, bywał i na wozie, i pod wozem. Ma wiele twarzy, różnie reaguje w podobnych sytuacjach i podobnie w różnych – ale w każdym z tych opowiadań mówi własnym, niepodrabialnym głosem. Styl tej prozy jest wypracowany, wykrystalizowany – nie tylko jako sposób opowiadania, ale i jako przejaw pewnego specyficznego, jednorodnego, dojrzałego światopoglądu (nawet w szamotaninie tkwi pogoń za sensem, wartościami, miłością, twórczym spełnieniem).
Autor OFF ma dar zauważania i plastycznego opisywania szczegółów. Ma też czułe ucho (dialogi, indywidualizacja języka) oraz rzadką umiejętność opisywania ludzkich losów. Czyta się więc to jednym tchem, choć nie jest to typowe, lekkie czytadło.
Paweł Daniel Zalewski ironicznie opisuje „nieznośną lekkość bytu” i „rozkoszną ciężkość zbytu”. Cecha charakterystyczna autora: mieszanka goryczy i rozkoszy, cierpień i uniesień (vide: pasja twórcza). Unio oppositorum – jungowskie określenie pełni, jaźni – znajduje tu swój plastyczny, literacki kształt. Książka to zbiór pokręconych ludzkich historii. To nieprzyjemne opowieści – co dobrze robi fabule. Rozpacz, gniew, zemsta, zdrada, depresja, obłęd – wiodące toposy wciągających, przykuwających uwagę opowieści – zagnieździły się u Zalewskiego na dobre (i złe).
Jak przyznaje autor, książka po części zbudowana jest z autobiograficznych wątków. To zapewne wartość tej książki, gdyż zbliża większość z opowiadań do formuły reportażu, czyni, że poszczególne sceny i postacie stają się bardziej realne, a opisywane problemy wiarygodne. A przecież wszechobecne „reality” to swoisty znak naszych czasów.
Szczególnie opowiadania o tematyce szpitalnej noszą piętno własnych przeżyć Zalewskiego (Przerzut w cenie, Tamten drugi, Jeden dzień). Doskonale obnażają chory i biurokratyczny system opieki zdrowotnej. Znajdujemy tu odniesienia do pewnej kliniki, którą, tu (miejmy nadzieję) odbitą w nieco krzywym zwierciadle, nietrudno rozpoznać. To z tego powodu pierwotnie autor planował publikację zbioru pod zmienionym nazwiskiem. Ale ostatecznie postanowił nie ukrywać swojej tożsamości. Z kolei opowiadanie traktujące o trudnej drodze do literackiego debiutu, (na przykład Święty Mikołaj) ze szczyptą magii i surrealizmu obnażają tajniki machiny wydawniczej, która autor aż nadto dobrze poznał na własnej skórze. Także opowiadania podróżnicze (Ucieczka, Ka, Nadjeńka, „Baba” poznaje świat), oddają solidną porcję własnych przeżyć Zalewskiego. Zabiera w nich czytelnika w dalekie kraje, odmienne kultury. Czuje się, że to informacje z pierwszej ręki i to podnosi wartość poznawczą książki.
Lekturę z pewnością wzbogaca nietypowa w literaturze tematyka – andropauza. W swoim zbiorze autor obnaża przede wszystkim stereotypową tożsamość pięćdziesięciolatka – mężczyznę na zakręcie. Mężczyznę, którego zawodzi niemal wszystko – zdrowie, bliscy, system. To swoista wiwisekcja, w dodatku zaprawiona pieprzem. Pojawiające się w kilku opowiadaniach sceny erotyczne ocierają się o pornografię. Bez niej jednak obraz nie byłby wiarygodny.
Śledząc trudne losy z kart książki, zdajemy sobie sprawę, że autor opisuje stany umysłu i sytuacje, w które wplątani jesteśmy bądź kiedyś będziemy my sami. Wszyscy bez wyjątku. Dlatego, można zaryzykować stwierdzenie, że książka Zalewskiego niesie uniwersalne przesłanie. Pozwala przyjrzeć się, niejako przez szkło powiększające, ludzkiemu losowi. Tym samym daje przywilej dystansu. Zmierzenie się z tą literaturą tworzy szansę na popuszczenie wodzy fantazji, na włączenie rozsądku i wyobraźni, które być może usytuują czytelnika w pozycji mniej ekstremalnej niż znajdują się owi niespełnieni bohaterowie. Zalewski uczy przez oswajanie. Jak wytrawny reportażysta nie poucza, nie daje rad. Nie mówi, po co opowiada i co ma z tych opowieści wynikać. Ukazuje obrazy i każe doświadczyć bólu. Opisując, realistycznie i obrazowo (choć nieraz z elementami ironii i surrealizmu) złożoną i zagmatwaną sytuację, sytuację niemal bez wyjścia, autor nie próbuje zdobyć się na prostą podpowiedź zakończenia. Celowo pozostawia czytelnika z niedosytem, który skłania do refleksji.
OFF to bardzo współczesne opowiadania. Opisane historie muszą wstrząsnąć czytelnikiem Odzwierciedlają zagubienie współczesnego Polaka w skomercjalizowanym świecie, pędzącym do przodu i po drodze tratującym co wrażliwsze jednostki. Przeczytajmy tych dwadzieścia ludzkich historii i zastanówmy się, czy przypadkiem nie przypominamy, choć w części, którejś ze znikających postaci. Czy nie zmierzamy w pędzie do nikąd. Czy też nie jesteśmy naznaczeni. Modelowego bohatera tej prozy można opisać tak: szwankuje życie erotyczne, nasilają się lęki, rozpacz rozrywa romans (rozpacz jest rozszarpywana przez romans, romans jest rozszarpywany przez rozpacz), skutki uniesień dramatycznie zmieniają tory życia. Nietypowy mężczyzna – naznaczony (przez los, fatum, klątwę, a może opatrzność?) – musi nazwać, określić swoją sytuację egzystencjalną, a potem podjąć walkę o godność i honor. Ale te wszystkie jego traumy są często przez autora serwowane z maską groteski. To nie jest ckliwy sentymentalizm, to ostrość spojrzenia człowieka doświadczonego (w dwojakim znaczeniu tego słowa). OFF to nowy wzorzec polskiej nowelistyki. To przykład naprawdę mocnej, męskiej prozy.